11 „Jeśli Coś Kochasz, Puść To Wolno. 105K Views, 2.9K Likes, 1.4K Loves, 257 Comments, 772 Shares, Facebook Watch Videos From Oczami Mężczyzny: Kiedy Do Ciebie Wróci, Jest Twoje.

W filmie Vegi kobiety bywają bardziej brutalne niż mężczyźni. Reżyser napisał scenariusz razem z jednym z członków mafii mokotowskiej Kobiety w filmie są notorycznie gwałcone i zmuszane do seksu oralnego. Nie doświadczałam takiej brutalności – mówi Monika Banasiak, była żona Słowika, jednego z bossów mafii pruszkowskiej Moi rodzice bardzo się kochali. Ja też umiem i chciałam tak kochać, ale wybierałam słabych mężczyzn – dodaje Banasiak Agnieszka Sztyler-Turovsky: Jesteś feministką? Monika Banasiak: Uwielbiam feministki, bo to silne kobiety. Wiedzą czego chcą i walczą o to. Powinnyśmy być traktowane tak samo, jak mężczyźni, a nawet lepiej. Jesteśmy lepiej skonstruowane (śmiech). Może fizycznie trochę gorzej, bo słabsze, ale za to piękniejsze - nic nam nie wystaje, najwyżej piękne piersi (śmiech). Jestem feministką, ale lubię, gdy mężczyźni biją przede mną pokłony i noszą mnie na rękach. Wręcz to uwielbiam! Żona czy kochanka gangstera może być noszona na rękach, może walczyć o siebie i dyktować facetowi warunki? Ja zawsze walczę o siebie. W każdym środowisku. Także w tym gangsterskim, w którym funkcjonowałam z moim mężem, cieszyłam się szacunkiem. I mąż nie wydzielał ci pieniędzy tak jak to pokazują w filmach. Miałaś swoje? Zawsze miałam swoje pieniądze. Całe życie pracowałam. Jestem dyplomowaną pielęgniarką, prowadziłam biuro nieruchomości. Nie byłam breloczkiem przy kluczach mojego męża albo maskotką na przednim siedzeniu jego samochodu. Nie prosiłam go o 5 zł na rajstopy, bo sama mogłam sobie te rajstopy kupić. „Kobiety mafii” Vegi nie mają tyle szczęścia. Tak, notorycznie są gwałcone i zmuszane do seksu oralnego. W patologicznym środowisku dochodzą do głosu atawistyczne instynkty. Nie doświadczałam takiej brutalności. Uważam, że Vega zrobił wiarygodny film, scenariusz napisał jeden z członków mafii mokotowskiej i wiedział, o czym pisze. Dialogi są dobre, osadzone w realiach tamtego czasu. Ale film zrobili mężczyźni, więc pokazuje kobiety ich oczami. Dygant jest świetna. Warnke też, ale takich kobiet, jak grana przez nią główna bohaterka, nie spotkałam. Jest za słaba? Za głupia. Pasowałaby ewentualnie na kochankę, ale nie na żonę gangstera. Te panie były silne, zwykle były dobrymi żonami i matkami, latami jeździły na widzenia do mężów i czekały aż wyjdą z więzienia. To było prawdziwe życie, a nie kolorowy film. Któraś z bohaterek przypomina ciebie? Nie utożsamiam się z żadną. Na prawdziwy film o kobietach polskiej mafii będziemy się mogły umówić za rok. Choć chwała Patrykowi, że umie w kobietach dostrzec siłę i mądrość. Trzeba przyznać, że robi coraz bardziej feministyczne kino. Hmmm, rzeczywiście coraz bardziej feministyczne: kobiety rozpuszczają facetów w kwasie, odstrzeliwują jaja, obcinają im nogi. Myślę, że kobiety potrafią robić takie rzeczy. Ty też? Ja nie robiłam. Nie potrafisz? Nie dla pieniędzy, władzy czy kokainy. Myślę, że potrafiłabym zabić, tylko by bronić życia dziecka czy męża. Kogoś, kogo kocham. Rodzice wychowali cię na taką silną? O tym, czy jesteś silna dowiadujesz się tylko wtedy, gdy siła jest jedynym, co ci pozostaje. Gdy stoisz nad przepaścią, zdana tylko na siebie. Ty się dowiedziałaś w więzieniu? Tak. W areszcie. W wiezieniu nie siedziałam. Nie znam się na więziennych niuansach. Mam czystą kartotekę. Nie byłam nigdy skazana prawomocnym wyrokiem. Choć w tym areszcie na Grochowie, tzw. Kamczatce – jednym z najbardziej restrykcyjnych, przeszłam piekło. Jak wyszłam to miałam wrażenie, że powietrze pachnie inaczej, słońce inaczej świeci, a niebo jest bardziej niebieskie niż po drugiej stronie muru. Ile tam przesiedziałaś? Wyszłam po dwóch latach i sześciu miesiącach. Teraz, przynajmniej teoretycznie już chyba nic nie powinno mnie złamać. Byłaś u psychologa? Wspominanie traum na terapii jest teraz modne. Nie. Depresji też nigdy nie miałam. Tylko lepsze lub gorsze dni. Miałam nerwicę lękową. Przez rok kwadrans przed szóstą budził mnie dzwonek do drzwi. Dzwonił tylko w mojej głowie. Ubierałam się, siadałam na krześle. Przy drzwiach. Czekałam, aż przyjdzie po mnie policja. To było po tym, jak aresztowano mężczyznę, z którym związałam się po rozstaniu z mężem. Pani psychiatra twierdziła, że z tego nie wychodzi się bez leków. Ja wyszłam. Siła i wola to stan umysłu. Umiem panować nad swoimi lękami i emocjami. Bo to nie były najtrudniejsze doświadczenia. Nawet nie to, gdy mnie porwano, gdy do mnie strzelano, a pod nogami wybuchały mi bomby. Najgorsze przeżyłam w tym areszcie, gdy ktoś chciał mnie zabić. Kobieta? Tak, byłam przecież w areszcie kobiecym i nie miałam kontaktu z mężczyznami. Same kobiety. Podrywały cię? Jesteś atrakcyjna. Nie wierzę, że tylko zabić cię chciały. Tak. Miałam propozycje wejścia w związek lesbijski. Odmówiłaś? Odmówiłam. Zdecydowanie wolę seks z mężczyznami. Miałam kiedyś przyjemność z kobietą i wiem już, że mi to nie pasuje. Musiałam sprawdzić. Było miło, ale nie aż tak, żeby to powtórzyć. Uwielbiam mężczyzn. Na męża czekałaś latami, gdy był w więzieniu. W związkach jesteś długodystansowcem? Tak, jak jestem w związku, kochanków nie miewam. Gdy jestem wolna to co innego, bo lubię seks. Ale nigdy byle jak, byle gdzie, z byle kim. Aczkolwiek twierdzę, że dobry seks rodzi się w głowie, nie między nogami. Nie umiem wchodzić w związki powierzchowne, bez uczucia. Rozstanie z mężem to dla mnie trudny temat. Nie przestałam kochać Andrzeja z dnia na dzień. Braliście ślub w Jerozolimie. Jesteś wierząca? Bardzo. I co teraz? Będziesz unieważniać ten ślub? Nie. Myślę, że już nigdy nie będę miała męża. Do ołtarza idzie się raz. Przed Bogiem nie ma rozwodu. Mężczyźni mnie kochają, ale nie aż tak, jak ja chcę. Dziś Dzień Kobiet, więc życzę wszystkim dziewczynom i kobietom: „Nie szukajcie księcia z bajki. Szukajcie tego, dla którego wy będziecie księżniczką”. Lubię mężczyzn, którzy mnie inspirują, motywują, zadbanych nie tylko fizycznie, ale i intelektualnie. Takich, z którymi po dobrym seksie będę też chciała zjeść śniadanie. Byłam żoną, przyjaciółką, kochanką. W miłości, dla swoich mężczyzn chciałam być wszystkim. Ale zdrady nie wybaczasz? Zdrady nie wybaczam. Ani psychicznej, ani fizycznej – żadnej. Miałam szczęście - mężczyźni z którymi byłam nie mieli kochanek. A jak się rozstajesz z mężczyznami? Nie umiem przestać kochać z dnia na dzień. Myślałam, że od razu się zakochujesz w kolejnym. Nie. Absolutnie. Teraz też wciąż kogoś kocham, chociaż z nim nie jestem. Nieszczęśliwa miłość? Nie. Choć prawda jest taka, że w życiu popełniałam w kółko ten sam błąd: wybierałam niewłaściwych facetów. Nie spotykałam mężczyzn, którzy by mnie chronili, tylko takich, którzy ze mną walczyli. O dominację w związku? Tak. Cały czas starali się udowodnić, że są lepsi niż ja. Może mieli kompleksy? I bali się, że jak odkryję ich słabości, to z nimi nie będę? Niestety, to ja ciągnęłam mężczyzn w górę, a oni mnie ściągali w dół. Żaden nie mógł mnie udźwignąć. Wszyscy byli za słabi. Twój mąż też był słaby? Oczywiście. I kolejny mężczyzna też był słaby. Gdyby byli silni to by byli ze mną do dziś. Znasz to powiedzenie z „Małego Księcia”? O tym oswojeniu? To też, ale mam na myśli inny fragment: „Jeśli kogoś kochasz, puść go wolno. Jeżeli nie wróci, to znaczy, że nigdy nie był twój”. Zgadzam się z tym. Jeśli mężczyzna przestaje być miłością mojego życia, to znaczy, że nigdy nią nie był. A po związku ze mną zostają zgliszcza. Usłyszałam to od jednego z moich byłych. Po rozstaniu z tobą nie mogą sobie ułożyć życia? Tak. Każdą ­kobietę porównują do mnie. Wiem, bo dzwoniły do mnie kolejne panienki: „Monika, ratuj, on mówi tylko o tobie”. Żartuję wtedy: „No cóż, plagiat jest zawsze gorszy od oryginału” (śmiech) Szukają już zawsze kobiet podobnych do ciebie? Chyba tak. A wybierają bezwolne, bezradne, nudne. A słaba kobieta tych mężczyzn, z którymi byłam, nie udźwignie. To musiałaby być konkretna kobieta. Nie takie panienki, które się przy nich kręcą. Mówi się, że kobiety wybierają mężczyzn podobnych do ojców. To prawda w twoim przypadku? Jaki był twój tato? Mój tata zmarł miesiąc po tym, gdy wyszłam z aresztu. Bardzo kochał moją mamę. To było wzorowe małżeństwo. I taki obraz związku wyniosłam z domu. Pogrzeb taty był w tym samym kościele, w którym rodzice brali ślub, a ja miałam pierwszą komunię. Mama stała ze mną za trumną, a ksiądz czytał mowę pogrzebową, którą napisała dla taty: „Przed tym ołtarzem 50 lat temu obiecałam ci, że cię nie opuszczę aż do śmierci. I tak cię przyprowadziłam tu znów, już nie w garniturze, tylko w trumnie”. Mama bardzo kochała ojca i do tej pory wraca wspomnieniami do tej miłości. Ja też tak umiem i zawsze chciałam tak kochać, ale spotykałam mężczyzn, którzy nie umieli tego ani dostrzec, ani zrozumieć. To może jeszcze takiego spotkasz? Nie gonię króliczka, może on któregoś dnia dogoni mnie. Miłość przychodzi nie wtedy, gdy zakładasz Louboutiny i kreację od Diora i idziesz na bankiet, ale gdy nieumalowana, z niekoniecznie czystą głową, w ulubionym dresie schodzisz rano do sklepu po bułki. I spotykasz tego, kto był ci przeznaczony. I wtedy nagle rozumiesz, dlaczego ze wszystkimi innymi ci się nie udawało. Ale ty mi wyglądasz na taką, która z nieumytą głową i w dresie raczej z domu nie wychodzi. Wiesz, że to była przenośnia! (śmiech)
Teraz wyznał, że kogoś poznał, że ma wątpliwości, czy chce ze mną być. Wiem ze ta znajomośc trwa kilka tygodni. Powiedzcie mi proszę, czy w takich sytuacjach warto wlczyć czy pozwolić spokojnie odejśc by budował szczęście gdzieś indziej.
Nigdy nie umiałam wypytywać cię o twoje sprawy. Mam przyjaciółki, znajome, które nieustannie kontrolują swoich facetów. Pewnie wydaje im się, że wiedzą o nich wszystko. Ale prawda jest taka, że człowiek zawsze znajdzie sobie taki obszar swojej prywatności, do którego nie wpuści nawet najbliższej osoby. Dlatego od zawsze uważałam, że lepiej poczekać, aż sam będziesz chciał mi powiedzieć. I tobie było z tym dobrze. Pasowało ci to. Miałeś swój świat. Miałeś go tak bardzo, że właściwie będąc razem, żyliśmy cały czas Pojawiała się, gdy ty tego chciałeś, na twoich zasadach. Spacer za rękę? „Niewygodnie mi tak, ręce mi się pocą” – wysuwałeś delikatnie, ale stanowczo moją dłoń ze swojej dłoni. Szliśmy razem jak para przyjaciół, ale nie jak para. Minęły dwa lata, zanim poczułeś się komfortowo obejmując mnie w parku, czy na ulicy. Kiedy to już się wydarzyło, wydawało mi się, że zrobiliśmy jakiś milowy krok w związku. Prawie tak, jakbyśmy ze sobą zamieszkali. A to przecież nigdy nie swoje półki w mojej szafie. Po roku jedną, potem dwie, na końcu trzy. Pewnego dnia wyjeżdżając zostawiałeś mi swoje rzeczy do prania. Ja, walcząca feministka i zwolenniczka równego podziału obowiązków cieszyłam się jak dziecko, kiedy wkładałam do pralki twoje koszulki. Kolejny dowód twojego przywiązania. „Doceń to” – mówiłeś. „To dla mnie ogromna zmiana”. Nigdy wcześniej nie byłem z nikim tak blisko. Doceniałam. Czas mijał, czekałam na więcej. Choć pomieszkiwałeś u mnie regularnie, kiedy po trzech latach zaproponowałam, żebyśmy wynajęli wspólne mieszkanie, zareagowałeś jak zwykle. „Zobaczymy”. „Jeszcze o tym nie myślałem”. „Ja nic nie planuję”.W końcu przyszedł moment, w którym zrozumiałam, że w tym związku wszystko działo się tak, jak ty tego chciałeś. Gdzieś zgubiliśmy moje potrzeby, moje pragnienia, moje wyobrażenie o naszej relacji. Moje poczucie bezpieczeństwa. Miałam cieszyć się z każdego najdrobniejszego dowodu przywiązania, który mi dawałeś. A raczej, który mi wydzielałeś. Powinno mi wystarczyć, że wiem, że mnie kochasz. Niepotrzebne nam takie banały, jak „miłość to czyny, nie słowa”. A jednak. To nie banał, to prawda. Nie mam wątpliwości, że mnie kochasz. Na „swój sposób”. Jest ci wygodnie żyć, tak jak żyjesz i uważasz, że skoro cię kocham, powinnam to akceptować, powinnam być szczęśliwa. Powinno mi to wystarczać. Nie jak na początku naszego związku powiedziałeś mi „tylko nie myśl, że wezmiemy ślub, mi to zupełnie nie jest potrzebne”. Ja też nie potrzebuję ślubu, nigdy mi nie zależało no formalizowaniu związku. Ale potrzebuję czuć się w związku bezpiecznie. Albo być sama i wiedzieć, że mogę liczyć tylko na siebie. Że sama się odejść, bo wiem, że możesz „nic z tym nie zrobić”. Ale chyba gorsze jest to zawieszenie teraz. Ta niepewność, niedokreślenie. To „chcę z tobą być, ale nie podejmę teraz żadnej decyzji”.Nie chcę myśleć, że zmarnowałam czas będąc z tobą. Przeczytałam, że każdy z nas spotyka na swojej drodze ludzi, którzy mają nas czegoś nauczyć. Czegoś ważnego, o nas samych. Ja dzięki tobie dowiedziałam się, że potrzebuję czuć obecność osoby, którą kocham, jej zaangażowanie i wsparcie. Że nie umiem żyć w związku niedokreślonym, bez planu na przyszłość, a przynajmniej bez jakiegoś kierunku na to „co dalej”.„Jeśli coś kochasz, puść to wolno. Jeśli należy do ciebie, wróci.” Dziś wreszcie rozumiem sens tych słów. Miłości nie zamkniesz w klatce, nie zaklniesz, żeby była taka, jak chcesz. Niektórzy potrzebują do niej dojrzeć, ale ty nie musisz na to czekać latami. Bo nie ze wszystkimi taka miłość jest do piosenki "Jak dalej zyc" oraz zdjecia z internetu
Jeśli kogoś kochasz, puść go wolno. Kiedy do Ciebie wróci, jest Twój. Jeśli nie, nigdy Twój nie był. You don’t love someone because they’re perfect, you love them in spite of the fact that they’re not. Nie kochasz ludzi, ponieważ są doskonali, kochasz ich pomimo tego, że nie są.
5 Card Draw Saloon5 Card Draw SaloonGry Ukończone118146Żetony (Wygrane-Przegrane)-28,72 mlnWygrane Żetony358,42 mlnPrzegrane żetony387,14 mlnBingoBingoGry Ukończone3383Żetony (Wygrane-Przegrane)-6,53 mlnWygrane Żetony62,83 mlnPrzegrane żetony69,35 mlnHold'em Live ProHold'em Live ProGry Ukończone14407Żetony (Wygrane-Przegrane)-10,68 mlnWygrane Żetony79,99 mlnPrzegrane żetony90,67 mlnMahjongMahjongGry Ukończone3 (100%)Ucieczki0 (0%)Najlepszy Wynik0Czas dla Najlepszego Wyniku0:00Poziom1Punkty doświadczenia3Omaha SaloonOmaha SaloonGry Ukończone751Żetony (Wygrane-Przegrane)-2,56 mlnWygrane Żetony8,62 mlnPrzegrane żetony11,18 mlnTysiącTysiącRozegranych gier535Zwycięstwa262 (48,97%)Wygrane Żetony2,13 mlnPoziom29Passa0Tysiąc HDTysiąc HDThousandRanking5056,39Gry Ukończone3182 (98,57%)Ucieczki46 (1,43%)Zwycięstwa1912 (60,09%)Porażki1270 (39,91%)Passa-8
"Jeśli coś kochasz, puść to wolno. Kiedy do Ciebie wróci, jest Twoje. Jeśli nie, nigdy Twoje nie było." ~ Antoine de Saint-Exupéry
Dziewiętnaście lat temu Justyna Majkowska odeszła z Ich Troje. Grupa była wtedy u szczytu popularności, ale kolegom z zespołu nie udało się przekonać wokalistki, by dała ich wspólnemu projektowi jeszcze szansę. A może wcale nie chcieli wywierać na niej presji? Niedawno Michał Wiśniewski ujawnił kulisy tej sytuacji w rozmowie z Wielu fanów zespołu do dziś uważa, że skład z Justyną Majkowską był najlepszym w historii… Dlaczego Justyna Majkowska odeszła z Ich Troje? Justyna Majkowska występowała z Jackiem Łągwą i Michałem Wiśniewskim od marca 2001 roku do maja 2003 roku. Piosenkarka wylansowała z Ich Troje kilkanaście przebojów i zagrała setki koncertów, na które przybywała cała Polska. Dopiero niedawno gwiazda opowiedziała o powodach odejścia z kapeli. „Byłam po prostu tym wszystkim zmęczona. To był główny powód. Wszyscy powtarzali mi, że trzeba być idiotką, żeby odchodzić z zespołu w momencie, gdy jest na szczycie i gdy można już spijać śmietankę z popularności”, opowiadała artystka w rozmowie z Plejadą. Z kolei Jacek Łągwa ujawnił więcej szczegółów. Twierdził, że prawdziwym powodem była… miłość. „Justyna pokłóciła się z Michałem podczas trasy w Stanach Zjednoczonych. Poszło o jej chłopaka, który tańczył w naszym balecie i któremu podziękowaliśmy za współpracę. Nie pamiętam dokładnie, o co chodziło, ale Justyna uniosła się honorem i postanowiła odejść solidarnie ze swoim facetem”, przyznał w wywiadzie z Michałem Misiorkiem. CZYTAJ TEŻ: Michał Wiśniewski o ojcostwie: „Moje dzieci to moje największe przeboje” Fot. Darek Majewski / Forum Michał Wiśniewski o błędach w karierze i tym, dlaczego nie zatrzymywał Justyny Majkowskiej Podczas ostatniej sesji do VIVY! zapytaliśmy gwiazdora o to, czy nie mógł wpłynąć bardziej na Justynę Majkowską i jej nagłą decyzję. Gdyby zespół się wtedy nie rozpadł, mógłby zdziałać jeszcze wiele, wiele dobrego. „Myślę, że nie można komuś zabronić odejść. Przysłowie mówi: jeśli kogoś kochasz, puść go wolno; jeżeli wróci to jest Twój, jeśli nie wróci, to nigdy Twój nie był. Justyna odeszła na własną prośbę, wszelkiego rodzaju próby zatrzymania jej skończyłyby się tym, że byśmy do dziś nie rozmawiali”, przyznał Michał Wiśniewski. Takie posunięcie ma dziś dobre strony. „A tak to często się spotykamy, śpiewamy razem, jesteśmy przyjaciółmi. I w takich momentach jak aktualnie trwający jubileusz mamy wielką przyjemność występować razem na scenie czy od czasu do czasu nagrać wspólnie piosenkę. Nie wyobrażam sobie, by mogło to kiedyś wyglądać inaczej”, dodał przed naszą kamerą. Zobacz: Poznali się przez internet, rok później byli po ślubie. Tacy są prywatnie Michał i Pola Wiśniewscy A jak wiele błędów popełnił lider Ich Troje w czasie 25 lat trwania zespołu? I dlaczego nie robi już dziś tak wielkiego show, jak dawniej? Odpowiedzi na te pytania znajdziesz w naszym materiale wideo. Fot. Voyo Bąkiewicz Fot. Voyo Bąkiewicz @
Szkoła - zapytaj eksperta (1883). Szkoła - zapytaj eksperta (1883) Wszystkie (1883); Język angielski (857); Język polski (545)
MISIOREK zapytał(a) o 23:21 Jeśli kogoś kochasz, puść Go wolno. Jeśli wróci - jest Twój. ... Jesli nie to lepiej ze odszedł, nie ma nic gorszego niz zycie z kims kto Cie nie kocha Jeśli kogoś kochasz, puść Go wolno. Jeśli wróci - jest Twój. ... Jesli nie to lepiej ze odszedł, nie ma nic gorszego niz zycie z kims kto Cie nie kocha czy 93% 7% 13 osób Have_Funxd Unhappy ; Ingantylna Ciasteczko17 ω ι ѕ ι є и к α ♥ 00xaguniax00 ♥. z α к σ ¢ н α η α .♥ 1 osoba Zobacz inne sondy 1 ocena | na tak 0% 0 1 . 45 554 476 409 116 448 245 195

jeśli kogoś kochasz puść go wolno