Etii Rothi'iig about ( refuses to talk. Mr. Eaclish cou tive hiuiself awn ;!i;h of Indiana knot im; 'IwItaU's jditns (irmly A man as economic;-' as id hanily be t-xpccit-il to Ia the Eear Old Dti. We differ in creed and politics, but we are a unit all (he same on the desirableress of a tine bead of hair. Dwójka polskich podróżników, Jarosław Frąckiewicz i Celina Mróz, zginęła - przepraszam za wyrażenie - w najbardziej klasyczny sposób, jaki można sobie wyobrazić, kontynuując proces kontaktu kulturowego, który - w przypadku Ameryki Południowej i świata zachodniego - trwa już od ponad 520 pierwszych i bardzo szybkich relacjach dziennikarskich o śmierci polskich podróżników mówiło się, że w jednej z wiosek Indianie zabili Polaków jako parę "pishtacos". Pishtaco to, według wciąż żywych wierzeń wielu peruwiańskich Indian, biały człowiek, który zakrada się do wiosek, aby zabijać, zdzierać skórę z twarzy i wycinać tłuszcz, który potem używany jest jako lekarstwo czy nawet paliwo do równie szybkich komentarzach polscy dziennikarze i podróżnicy, znający mniej lub bardziej realia Amazonii, piszą - jak Beata Pawlikowska - w obronie Indian; Jacek Pałkiewicz uważa, że kajakarze zginęli przez konflikt cywilizacji; Elżbieta Dzikowska - że nie zaatakowano ich jako Polaków, ale jako białych; Zdzisław Preisner też przychyla się do opinii, że Polacy to przypadkowe ofiary cywilizacyjnego konfliktu. Dlaczego w przypadku zabójstwa przez Indian - z założenia - broni się zabójców, dlaczego Polacy to również biali, dlaczego zabici, to ofiary konfliktu cywilizacji i na czym on polega? Dlaczego kolorowych bronią biali, rówieśnicy tych, którzy zginęli? Pishtacos czyli kto?W literaturze ikonograficznej pierwsze informacje o pishtacos pochodzą już z hiszpańskich kronik z drugiej połowy XVII wieku. Pishtacos byli - według wyobrażeń tubylczych - hiszpańscy konkwistadorzy i misjonarze katoliccy, którzy dokonywali ekstrakcji tłuszczu Indian w celu poprawy brzmienia dzwonów kościelnych i leczenia niektórych chorób, np. reumatyzmu, ospy czy złamania kości. Współcześnie pishtacos są zazwyczaj utożsamiani z ludźmi wysokimi, białymi, z blond włosami, brodatymi, mówiącymi z amerykańskim akcentem, chodzącymi w długich płaszczach i niebieskich dżinsach, noszącymi broń albo noże, mającymi zarost, mówiącymi nerwowo i gestykulującymi. Wyobrażenie o pishtacos - zabijających w celu uzyskania tłuszczu ludzkiego - pozostało, zmienił się tylko ich wygląd. W dzisiejszym Peru znane są zabójstwa w celu pozyskania tłuszczu ludzkiego. Prasa codzienna donosi często o tego rodzaju wydarzeniach. Morderstw dokonuje się w celach komercyjnych; tłuszcz ludzki nadal jest uważany za doskonały specyfik leczniczy. Morderstw dokonują oczywiście Peruwiańczycy, ale mit o białych pishtacos, jako tradycyjna figura myślowa, nadal funkcjonuje od czasów kolonialnych w andyjskich i amazońskich obszarach jako nośnik cech społecznychWśród społeczności tubylczych dyskurs białego, a ściślej rzecz biorąc - ciała człowieka białego, posiada metaforę porządku społecznego odzwierciedlającego społeczną relację podporządkowania, przekładającą się na ucisk i wyzysk, z jakim rdzenna ludność Andów i Amazonii ma do czynienia od momentu pierwszych kontaktów z Europejczykami, a później Metysami. Na porządek społeczny nakłada się porządek fizyczny - Indianie są niżsi, drobniejszej budowy, fizycznie słabsi. Biali pishtacos natomiast są bardzo wysocy, silni, dobrze zbudowani, owłosieni na całym ciele. Na te fizyczne cechy nakłada się rys związany z atrybutami odmienności kulturowej: ubrania, posiadane rzeczy materialne, inny sposób zamieszkania, inne jedzenie, gesty, niezrozumiały język - w tym zawarta jest i wyraża się kwintesencja bycia białym dla przeciętnego odbiorcy naszego świata. Wszystkie te obiekty posiadają w sobie "biel", kondensację bycia białym. Biały, biały człowiek to byt, ucieleśnienie i kumulacja wszystkiego, co wyobrażone na jego temat. W naszej kulturze ciało się uprzedmiotowiło, stało się własnością osobistą, przez którą przemawia tylko indywidualne ja. Nasze ciało oderwało się od przedmiotów i oddzieliło od kontekstu społecznego i kulturowego, nie wyraża nic poza osobą, która nim (w nim) jest. Ciało fizyczne straciło związek z ciałem społecznym. Innymi słowy, jednostka nie ma swego odzwierciedlenia w relacjach społecznych, takich jak przyjaźń, pokrewieństwo, sąsiedztwo, naród, kultura czy cywilizacja. Ciało przekształcono w kategorię obiektu gospodarczego, towaru, którym zarządza się politycznie w zdyscyplinowany sposób na rynku ekonomicznym. W dyskursie tubylczym natomiast, w ciele lub innym obiekcie materialnym lub myślowym, np. w kamieniach albo snach, kumulują się wszystkie kategorie, które ciało/obiekt przeszły doświadczyły w swoim życiu, w sposób realny czy też wyobrażony, w postaci zachowań, myśli i snów, zarówno osobistych, jak i tych, które są doświadczeniem wszystkich, z którymi się żyje. Ciało jest więc nośnikiem wszystkich cech społecznych; a jeżeli są nim doświadczana przez Indian nierówność społeczna, wyzysk ekonomiczny, bieda materialna, przemoc fizyczna i symboliczna, to przez eliminację ciała - taka jest logika myśli - można je wyeliminować ze swojego życia, unicestwiając ciało, które jest nośnikiem wszystkich tych negatywnych Rambo uwalnia więźniów z raju?Na co dzień, w skali masowej, Indianie nie mają stacjonarnego kontaktu z białymi, ich doświadczenia są okazjonalne, szczątkowe i fragmentaryczne. Ich wiedza "szersza" o nas jest albo - właśnie - organoleptyczna, bazująca na poznaniu zmysłowym, słuchowym, dotykowym, wzrokowym czy smakowym, lub wyobrażona i zapośredniczona np. przez współczesne media, film, telewizję itp. i zrelatywizowana do optyki własnego doświadczenia kulturowego i wiedzy o własnym świecie. Na przykład ludzie, którzy giną w filmach, według Indian, giną naprawdę; biali są silni i potrafią się bić i zabijać gołymi rękoma, bo Jean-Claude van Damme robi to perfekcyjnie; zabudowania i przestrzeń obozu wietnamskiego, z których Sylvester Stallone ma uwolnić amerykańskich więźniów, są wspaniałym miejscem do zamieszkania, bo drewniane "domy" są równo wybudowane, trawa jest przystrzyżona i wszystko jest ogrodzone. To tylko niektóre przykłady postrzegania nas przez Innych, nieposiadających kompetencji kulturowej naszego świata. My zresztą też tak samo myślimy o nich, za pomocą naszych figur i skryptów myślenia, uważając np., że jeżeli chodzą nago, to panuje u nich rozwiązłość seksualna, gdy mieszkają w lesie, to są dzicy, a jeżeli myślą magicznie, to są irracjonalni. Polscy podróżnicy mieli wyjątkowego pecha, doświadczając dyskursu tubylczego w najbardziej radykalnej, bo urzeczywistnionej postaci. Gdyby skończyło się na słownych groźbach ze strony Indian, można by to odnotować w dzienniku podróżnym jako przygodę i "kontakt z wierzeniami rdzennych mieszkańców Amazonii". Było jednak ostatecznie i radykalnie, myśl i wyobrażenie przełożyło się na praktykę i realizację. Dla Indian, obok których zamieszkali czy przebywali podróżnicy, było za dużo danych zgodnych z ich kulturowym wyobrażeniem o pishtacos; Jarek i Celina - swoim wyglądem, swoją "bielą", zachowaniami, ubiorem, posiadanym sprzętami, oddzieleniem miejsca zamieszkania od Indian - idealnie wpisywali się w to wyobrażenie. Nie musieli nic robić, by sprowokować Indian, wystarczy, że byli tacy, jacy byli. Na pewno czynnikiem niesprzyjającym, może nawet języczkiem u wagi, był fakt, że sprawcy byli pijani, to bardziej jeszcze uwalnia agresywne emocje i uruchamia mechanizm przekładania wyobrażeń na czyny. Prawdopodobnie nie cała społeczność uległa zbiorowemu strachowi i nie uczestniczyła w akcie zbrodni; był to jednostkowy akt przemocy, którego motywem były zbiorowe wyobrażenia o mogło się to przytrafićZachwyt światem, wymarzona podróż, euforia życia, wychodzenie do świata, obdarowywanie świata sobą, my pod strzechą świata, poznawanie innych w duchu tolerancji i zrozumienia, wszyscy jesteśmy obywatelami świata - to wartości naszej kultury, naszego młodego społeczeństwa, które jeszcze żyje euforią poznawania i odkrywania dalekich zakątków świata. Jeszcze kilkanaście lat temu były to najwyżej Bieszczady, Mazury czy Włochy. Dziś Kilimandżaro, Andy, Tybet, Sahara, Amazonia stepy Azji. Tam, gdzie kiedyś podróżowali odkrywcy i badacze, teraz jeżdżą fascynaci, wariaci, włóczędzy, turyści. Wszyscy chcą poznać i zobaczyć, doświadczyć i przeżyć odmienność, inność, egzotyczność, chcą siebie przepełnić zadziwieniem, pozbyć się nudy, żyć niekonwencjonalnie, inaczej, chcą czerpać z przepisów na życie mistrzów, z jakimi mieli do czynienia w całej swej historii życia, sami chcą być mistrzami. Nie ma w tym nic negatywnego, są to pozytywne i cenione wartości naszej kultury, wyznaczniki rozwoju cywilizacyjnego, kierunki rozwoju osobowego. Lecz są to kategorie nasze, wyłącznie naszej kultury i naszego świata. W zetknięciu z kulturą, która nie rusza się z miejsca, zna i rozumie tylko siebie, jest zakotwiczona w codzienności tu i teraz, która nie jest mobilna, oparta tylko na więzach ze swoimi, z którymi żyje się od początku i do końca - taka cywilizacja otwartości i doświadczania innych kontekstów kulturowych jest niezrozumiała i obca, może budzić lęk i przygnębienie, agresję i odrzucenie. W tym właśnie sensie głosy polskich podróżników i dziennikarzy wydają się bronić Indian, wskazując na sposób myślenia rdzennych mieszkańców Amazonii. Ci, którzy znają kontekst, rozumieją mniej lub bardziej intuicyjnie motywy działania sprawców zabójstwa. Myślę, że każdemu mogło się to przytrafić, a przypadek polskich podróżników jest tego najlepszym i najnowszym przykładem. W historii poznawania i zasiedlania Amazonii przez białych zabójstwa misjonarzy i antropologów przez Indian są dowodem na to, że nawet przy wielkim zaangażowaniu i poświęceniu (misjonarze), a także wielkiej otwartości na odmienność, chęci jej poznania i posiadania przy tym narzędzi analitycznych do rozumienia innych (antropolodzy), w wyniku barier kulturowych, nieumiejętności ich przekroczenia, dochodzi niekiedy do nieporozumień tak istotnych, że ich konsekwencją może być utrata życia.***Autor jest antropologiem, doktorantem w Instytucie Etnologii Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Od 25 lat prowadzi badania w Amazonii wśród społeczności indiańskich. Prowadzi też wyprawy do Amazonii dla Fundacji Marka Kamińskiego. Tekst napisany na podstawie własnych badań i artykułu Ernesto Vásquez del Aguila, "El pishtaco: Mito, rumor y resistenci".
After speaking to a number of experts, these are the key reasons found that are leading to such problems: 1) The rise in the number of packs leads to a scarcity of resources for each dog. This is one of the key reasons for aggressive behaviour in dogs and incidents of attack on humans and other animals. If a household donates five or six rotis
Datura nie zawsze musi kojarzyć się z rozstaniem, karawanem i pogrzebem. W wielu kulturach odejście człowieka to początek niezliczonych uroczystości na jego cześć. W sposób szczególny z bliskimi rozstawali się Indianie Ameryki mieszkańcy Ameryki Południowej wierzyli w zmartwychwstanie i dalsze życie duszy po śmierci. Duchy zmarłych przedstawiano jako istniejące i działające w roślinach, zwierzętach i przedmiotach. Miały one w sposób widzialny lub niewidzialny kontaktować się z człowiekiem i wpływać na jego los. Wszyscy zmarli mieli być dla żyjących pomocą, oraz pełnić rolę pośredników w kontaktach z bóstwami. Tym samym przyczyniać się do urodzaju i wysokich pogrzebowe wśród Indian Ameryki Południowej należały do niecodziennych zjawisk. Dominującą rolę odgrywały w nich kobiety. Wśród plemienia Abipon (dzisiejsze tereny północnej Argentyny), gdy ktoś umierał, kobiety - za wyjątkiem niezamężnych dziewcząt - gromadziły się razem, by przez dziesięć dni tańczyć w rytm bębnów i grzechotników. Opiewano przy tym wszelkie zalety zmarłego i żądano zemsty za jego śmierć. W zamian za to kobiety otrzymywały cenne podarki. Kobiety z plemienia Chibcha (w przeszłości zamieszkujący tereny dzisiejszej Kolumbii) z reguły towarzyszyły swym mężom w pośmiertnej podróży. W tym celu "płeć piękną" odurzano mieszanką narkotyków obejmujących chicha oraz tytoń. Specjalnym dodatkiem była datura, roślina, której korzeń, nasiona oraz liście służą do wyrobu środków narkotycznych. Następnie kobiety - towarzyszki życia - grzebano okres żałoby obchodzono wśród plemion Tereno i Aymara, dziś nieliczni mieszkańcy Peru. W pierwszym przypadku matka i żona zmarłego przez miesiąc od śmierci mężczyzny rozrywały sobie piersi ostrymi kawałkami drzewa. Rany zaś nacierały wilgotną ziemią, siedząc bez odzieży w rogu chaty. Nie mogły w tym czasie na nikogo spojrzeć i z nikim nie wolno im było rozmawiać. W drugim przypadku dochodziło do scen jeszcze bardziej niecodziennych. Otóż w momencie śmierci kobiety w połogu lub kobiety, którą podejrzewano, że jest czarownicą, grzebano ją twarzą do ziemi. Czasami ciała palono, w obawie przed pożarciem przez zwierzęta. Stosunkowo częstym zjawiskiem związanym ze śmiercią bliskiej osoby było obcinanie palców. Wśród plemion Timbu kobiety czyniły to przy okazji każdej śmierci. Gdy brakowało palców u rąk, obcinały palce u nóg. Z kolei kobiety z plemienia Charrua (obszar Urugwaju) nie tylko obcinały palce, ale także raniły sobie biodra, ramiona nożami lub włócznią zdarzały się także sytuacje stosunkowo zabawne. Kobiety z plemienia Warrau (tereny dzisiejszej Wenezueli) po śmierci małżonka wyciągały z ziemi wszystkie rośliny, które zmarły wcześniej posadził. Niewiele plemion przetrwało do dnia dzisiejszego. W znacznej mierze zostali wyparci przez cywilizację europejską w czasach kolonializmu. Ci, którzy potrafili się przeciwstawić (zwłaszcza plemiona znad Amazonki) kultywują nadal piękne, niecodzienne - bo "ich" - zwyczaje. Nam pozostaje tylko wierzyć, że będą w stanie stawiać opór sile zachodu do utraty tchu. Śmierć w każdej kulturze to sacrum. Związane z nią obrzędy oddają istotę człowieka i jego podejścia, nie tylko do śmierci, ale również do życia. Indianie Ameryki Południowej ze szczególną czcią żegnają, tych, którzy odeszli. Choć w rzeczywistości pozostali wśród nich, z tą różnicą, że pod postacią ulubionego drzewka, głazu, czy zakwitającego na wiosnę kwiatu. Nie ważne jak, ważne aby czcić, szanować i wierzyć, że jeszcze kiedyś spotkają się ofertyMateriały promocyjne partnera
By Aspen Pflughoeft. Two men in Belize are facing murder charges after a stray bullet struck and killed an American tourist on vacation with family, authorities said. J’Bria Michelle Bowens, 23
Fot. Jarosław Mikietyński Kielichowiec zachodni właśnie teraz, na początku maja, zaczął kwitnąć. Jego kwiaty mają oryginalny, czekoladowy kolor. Katarzyna Piojda Dzisiaj tę roślinę mało kto rozpoznaje. A szkoda, ponieważ kielichowiec zachodni zachwyca swoim wyglądem. Kielichowiec zachodni, jak nazwa wskazuje, pochodzi z Zachodu. – Stany Zjednoczone Ameryki Północnej stanowią jego kraj pochodzenia – mówi Jarosław Mikietyński, ogrodnik Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. – Ten krzew można spotkać między innymi w stanach Waszyngton i Kalifornia. Dawiej Indianie zatruwali strzały wyciągiem z jego soku. Czy trzeba się go bać? Pozostało jeszcze 83% chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp. Zaloguj się Zaloguj się, by czytać artykuł w całości Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 2,46 zł dziennie. Stray Kids chuan Billboard 200 (albums) chart-a No.1 kai thei album pali an nei tling ta, an album thar ROCK-STAR chu chart No.1-ah a debut a, hetihrual hian Chris Stapleton leh Chris Brown te pawh chart top 10-ah an lang. Billboard 200 chart hi kar
10 50% 1 9 8 7 6 50% 1 5 4 3 2 1 0 10 9 8 7 100% 2 6 5 4 3 2 1 0 Recenzje krytyków 10 Wielkie wrażenie zrobił na mnie także kanadyjski film Catherine Bainbridge i Alfonso Maiorana, przywracający zbiorowej pamięci wyparty z oficjalnej historii fakt, że to Indianie, a nie - jak dotąd sądzono - Afroamerykanie są twórcami bluesa i jazzu. 19 października 2017 Zobacz pełną recenzjęPełna recenzja
By Deoband.org. By Saad Khan. On the 5th of May 2009, the great researcher ( muhaqqiq) and hadith scholar of our age Shaykh Sarfaraz Khan Safdar (may Allah shower His infinite mercy upon him) passed away at the age of 98. Mawlana Sarfaraz Khan ibn Nur Ahmad Khan ibn Gul Ahmad Khan was born in 1914 in the city of Mansehra, in Khyber Pakhtunkhwa Kiedy spotkasz na swojej drodze te stworzenia, musisz wiedzieć, że pod żadnym pozorem nie można się do nich zbliżać, a tym bardziej brać je na ręce. Oto najbardziej jadowite zwierzęta na świecie! 6. Hapalochlaena5. Skorpion żółty4. Wałęsak brazylijski3. Osa morska2. Kobra królewska1. Liściołaz żółty 6. Hapalochlaena Przed Wami ośmiornica zamieszkująca wody Oceanu Spokojnego. Jeżeli mięczak ten wyczuwa niebezpieczeństwo, na jego ramionach i płaszczu pojawiają się niebieskie krążki. Hapalochalena potrafi bezboleśnie ukłuć i wpuścić do organizmu tetrodotoksynę, która paraliżuje ciało. Większość ofiar ośmiornicy nie przeżywa doby po jej ukłuciu. 5. Skorpion żółty Tego pajęczaka spotkać możemy na pustyniach Afryki czy Bliskiego Wschodu. Skorpion ten potrafi wytrzymać ekstremalne warunki, więc wysokie temperatury i mała wilgotność powietrza nie są mu straszne. Jego jad od razu atakuje nasz układ nerwowy – uważany jest za jeden z najsilniejszych na świecie. 4. Wałęsak brazylijski Występuje w Ameryce Południowej i jest zaliczany do najgroźniejszych pająków na świecie. Jest to pająk nadrzewny, który prowadzi nocny tryb życia. Jego ugryzienie powoduje długotrwałą i bardzo bolesną erekcję, która może doprowadzić do śmierci. Pająk ten pojawia się również w Europie. Raz znaleziono go także w Polsce – siedział ukryty w kiści bananów, w jednym z supermarketów.. 3. Osa morska Jest to meduza, która występuje na północnych wybrzeżach Australii, Oceanie Spokojnym i patrzymy na tego parzydełkowca, nie wydaje się nam, że jest to jedno z najgroźniejszych stworzeń na Ziemi. Jego poparzenie zatruwa nasz organizm, atakując skórę, układ nerwowy i serce. Jeden osobnik jest w stanie zabić kilkadziesiąt osób. Niezły kiler. 2. Kobra królewska Jej naturalnym środowiskiem są najczęściej górskie lasy i bambusowe dżungle. Tego węża możemy spotkać w takich krajach jak: Bangladesz, Kambodża, Wietnam, Laos, Indonezja, Tajlandia, Malezja, Indiach czy Chinach. Jest najbardziej jadowitym gadem. Jedno ukąszenie może zabić dorosłego słonia. Po konfrontacji z kobrą królewską i bez pomocy medycznej, człowiek jest w stanie przeżyć maksymalnie kwadrans. 1. Liściołaz żółty Jest to najbardziej jadowity płaz na świecie. Chociaż z pozoru wydaje się być pięknie ubarwioną niegroźną żabką, to rzeczywistość jest po prostu mordercą. Liściołaz występuje w Kolumbii, a jego środowisko to wilgotny tropikalny las. Jeden gram jadu wytwarzanego przez tego płaza jest w stanie zabić 15 tysięcy ludzi. Indianie zatruwali swoje strzały właśnie tą substancją. Zobacz również: 5 nietypowych gatunków zwierząt, które można trzymać w domu A Ty,którego zwierzęcia najbardziej nie chciałbyś spotkać? Podziel się! (źródło: Kliknij, aby ocenić ten post! [Całkowite: 0 Średnia: 0] . 708 317 579 328 7 112 639 658

indianie zatruwali nią strzały